Wracamy do Czech, tym razem na nasz celownik wpada Dálkovy pochod a běh J. A. Komenského. Impreza odbywa się niedaleko, bo w rejonach Ostrawy. Niestety jest jeden problem, a mianowicie miejsce startu i mety to dwa różne punkty i do samochodu trzeba dostać się na własną rękę. Do wyboru kilka dystansów pochod 50km i 25km oraz bieg 21km i 12km. Wybieramy dystans 50km.
Słowem wyjaśnienia, pochod to zazwyczaj w Czechach impreza, która ma długoletnią tradycję. Większość uczestników to piechurzy, pojawiają się też biegacze, ale nie ma klasyfikacji oraz medali, a zazwyczaj na koniec otrzymamy pamiątkowy dyplom. Dlatego takie biegi traktujemy jako możliwość zwiedzenia, a przy okazji robimy kilometry w górach.
Niestety jak to zwykle bywa wyjazd o 4:30 rano, żeby zdążyć na start na 7:15. Ostarawa to co najwyżej pagórki, a profil trasy prezentuje się następująco:
Rozpoczynamy z dworca kolejowego w mieście Suchdal nad Odru. Początek to pierwsze 5 km pod górkę asfaltem i drogą szutrową. Do zaliczenia nie ma tym razem punktów kontrolnych w postaci pieczątek, więc wszystko na zasadzie rozrywki.
Pierwszym punktem orientacyjnym, do którego zmierzamy to Fulnek na 7km. Droga przechodzi przez pola i jest sporo zbiegów.
Kolejnym punktem kontrolnym jest miasto Bilovec. To jedno z większych miast w regionie i warte zobaczenia.
Na szczycie znajdziemy mały pałac, obok którego prowadzi szlak.
W Bilovcu planujemy krótką przerwę na zupę i Kofolę. W tym samym czasie rusza bieg 21km i mamy okazję być prześcignięci przez całą stawkę.
W tym momencie szlak robi się bardziej przyjazny i płaski. Zbliżamy się do mety, która zlokalizowana jest w mieście Poruba. Do głosu dochodzi zmęczenie, bo Wojtek zaczyna pytać przechodzących turystów czy jeszcze daleko do Poruby.
Meta zlokalizowana jest w budynku klubu sportowego i tu panuje trochę zamieszania, ponieważ niedawno skończył się bieg. Odbieramy nasze dyplomy i planujemy powrót na start. Wyszło 47km w czasie 5h i 30 minut, więc jest dobrze.
Akurat tym razem udaje się szybko załapać połączenie tramwajem i pociągiem. Wszystko w niecałą godzinę, przy czym pociągi jeżdżą w Czechach 120km/h.
To w zasadzie ostatni sprawdzian Wojtka przed Paryżem, następnym jego dłuższym bieganiem będzie maraton pod wieżą Eifla.